sobota, 29 września 2012

Rozdział 6. - Think of You

            Siemka Pieszczoszki !!! Tak bardzo się za Wami stęskniłam... Wiem, że obiecałam rozdział w trzy, cztery dni a pojawił się po tygodniu ale na prawdę nie miałam czasu. A jak już czas był to nie wiedziałam co napisać. Również dlatego, że chcieliście +18 więc postanowiłam zrobić Wam wirtualna przyjemność i to właśnie się stało. Trwało to tyle, bo musiałam pozmieniać trochę ten rozdział. Mam nadzieję, że choć krótki to Wam się spodoba. Ale przysięgam Wam na miłość Larry'ego że rozdział 7 będzie dłuższy, bo ten rozdział w ogóle mi się nie podoba !!! Dlaczego on jest taki krótki ???!!! Jestem bardzo zła !
           Przepraszam za możliwe błędy interpunkcyjne i  językowe - rany, ale to zajebiście brzmi !!! No i też za tyle dialogów ale to niestety było konieczne :D
           Pamiętam też, że obiecałam długie rozdziały ale na prawdę się staram jak mogę je wydłużać. Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie źli z tego powodu...
           Nie powiem kiedy pojawi się rozdział 7, bo nie wiem. Postaram się dodać go jak najszybciej ale pamiętajcie, że mam ich aż 20 plus zajebiście długi epilog... :D
          Jeśli macie do mnie jakieś pytania to piszcie na gg lub w ask na tumblrze, bo nie chcę Wam odpisywać w komentarzach, żeby tego nie zaśmiecać. Odpisuję na wszystko co chcecie, nawet na pytania nie związane z opowiadaniem.
         A co do drugiego bloga to nie martwcie się. Będę go pisała na 100 %. Już jutro postaram się napisać rozdział 2. Wiem też, że większość z Was przeczytała go w połowie ale to tylko dlatego, że niestety jakoś mi się opublikował. <lol> Jeśli czytacie to komentujcie. :D
        A propos' komentarzy; pamiętacie jak prosiłam Was o 10 kom. ? Pojawiło się ich aż 17 !!! Uwierzycie ? Bo ja nie ! :) Tak bardzo Wam zależy, aby rozdziały na tym blogu się pojawiały. Po prostu się wzruszyłam. :') Nieee, tylko histeryzuję :) Ale na prawdę jestem Wam za TO bardzo, bardzo ale to bardzo wdzięczna !!! Massive thank you !!!
       Ale Was zanudzam co ? :D Dobra, nie przedłużam. Czytajcie...
       ENJOY !!!






                                                             *Think of You*

      Ruszyli. Przez całą drogę panowała przyjemna cisza. Co jakiś czas ojciec z synem wymieniali się uśmiechami ale nie rozmawiali. Louis myślał wyłącznie o tym, że już za chwilę zobaczy Harry'ego i go przytuli natomiast Mark był dumny, że pomaga synowi i odzyskał jego zaufanie.

      Tylko co z Jay ?

      Co z niej za matka ? Wyjeżdżając na kilka dni nawet nie spojrzała na syna. Jak zrozumieć tą kobietę ; zamyka Louis'ego w domu, aby ten nie mógł widywać się z Harrym, bo podobno chce dla niego jak najlepiej. Okej, to można zrozumieć. Jay po prostu nie akceptuje tego, ze jej syn jest gejem. Wiadomo, że dla każdego rodzica, który wyobrażał sobie syna z piękną kobietą u boku za parę lat to może być szok. Ale dlaczego ona nawet nie chce go chociaż przytulić czy porozmawiać z nim ? Zachowuje się tak jakby się go brzydziła. Tego już się nie da zrozumieć, bo to przecież jest jej ukochany synek. Gdyby na prawdę chciała dla niego jak najlepiej to by robiła coś w tym kierunku* a nie dorosłego syna syna zamykała w domu jak w klatce. Louis przez nią nie ma żadnego kontaktu ze światem. Są wakacje a on całe dnie siedzi bezczynnie w domu. Ta kobieta marnuje mu życie. Tego nie da się nazwać to dla twojego dobra.


      Nareszcie dojechali. Przed drzwiami państwa Styles Louis stanął za ojcem a Mark zapukał. Drzwi otworzył Robin.

      -Dzień dobry. - Louis przywitał się grzecznie.

      -Hej, wejdź. Harry już na Ciebie czeka. - Robin odsunął się przepuszczając Louis'ego w drzwiach i spojrzał na Marka. - Cześć. - uśmiechnął się przyjaźnie. - Co Ty tu robisz ?

      -Hej. - przywitał swojego dawnego przyjaciela.- Przywiozłem Louis'ego. Mogę wejść ?

      Kiedyś Mark i Robin przyjaźnili się jak Harry i Louis. Ale oczywiście jak kilka lat temu, kiedy łączyła ich tylko przyjaźń. Teraz już się nie przyjaźnią jak kiedyś odkąd Jay zamyka syna w domu i zabroniła wszystkim w rodzinie jakiegokolwiek kontaktu z rodziną Styles. Obie rodziny zawsze się przyjaźniły ale od kiedy Harry'ego i Louie'ego połączyło coś więcej nagle stali się wrogami. A tak konkretnie to Jay zaczęła tą nienawiść. Rodzice Harry'ego i Mark z Lottie próbowali przemówić jej do rozumu ale ona jest nie tyle uparta co cholernie głupia.

      Mark i Robin przytulili się na powitanie po czym weszli do domu. Harry akurat schodził na dół i stojąc na schodach, na ostatnim stopniu, zauważył Louis'ego.

      -Louie ! - pisnął Hazz na widok Lou.

      -Hazzuś ! - szatyn podbiegł do Loczka a ten wręcz rzucił się na niego i rękami objął szyję a Louis zakręcił go dookoła.

      Postawił go a młodszy gwałtownie wpił się w usta swojego chłopaka. Całowali się tak jakby dawno tego nie robili. Wszystkiemu z boku przyglądali się Mark i Robin a za chwilę w salonie pojawiła się Anne z talerzem w ręku i ściereczką.

      -Tęskniłem. - szepnął Hazz kiedy oderwali się od siebie.
  
      - Ja też tęskniłem. - Lou musnął czoło swojego chłopaka.

      -A co tu robi Twój tata ? - nadal szeptał ale tym razem ciszej by nikt tu z obecnych go nie usłyszał.

      -Chodźmy do Ciebie to wszystko Ci opowiem. - stwierdził Lou po czym poszli we dwójkę do pokoju Harry'ego.

      Tymczasem Robin zaprowadził zmieszanego i zawstydzonego Marka do salonu by móc spokojnie porozmawiać a Anne wróciła do swoich zajęć z ogromnym uśmiechem. Właśnie szykowała kolację dla ich trójki, bo aktualnie Gemmy nie było w domu ale teraz chyba musi zwiększyć składniki.

      Mark i Robin zajęli przeciwne miejsca na fotelach.

      -To co stało się przed chwilą... - zaczął Robin.

      -Nie do opisania. - stwierdził Mark po chwili zastanowienia.

      -Wiesz, dla mnie to normalne, bo...

      -Tak...Louis ucieka z domu. Wiem o tym i jestem z niego cholernie dumny, że tak walczy. On na prawdę kocha Harry'ego. - powiedział Mark trzęsącym się głosem.

      -A Harry kocha jego. - uśmiechnął się. - Wiesz, mnie zupełnie nie interesuje orientacja mojego syna. Mam gdzieś to czy kocha dziewczynę czy chłopaka. Ważne, żeby był szczęśliwy z tą drugą osobą. W takim czasie musimy z Anne go wspierać. - stwierdził Robin tak jakby chciał tym ruszyć swojego przyjaciela.

      Tomlinson zrozumiał przesłanie i spuścił głowę a między nimi zapanowała niezręczna cisza. Robin nie wiedział co powiedzieć. Czuł się źle, że zranił przyjaciela.

      -Ej, co jest ? - spytał tak jak to robił za dawnych czasów kiedy byli jak bracia.

      Czasami brakuje mu tych chwil jako najlepsi przyjaciele. Kiedyś spędzali ze sobą każdy dzień, nie opuszczali siebie na krok. Takie papużki nierozłączki. Co jednak nie zmienia faktu, że to jednak tylko przyjaźń. Nie tak jak w przypadku ich synów.

      -Nic... Po prostu zrozumiałem, że to co robiłem a raczej robiliśmy z Jay Louis'emu było...okropne.

      -Oj, daj spokój. - Robinowi zrobiło się szkoda Marka więc usiadł obok niego i objął go ramieniem. - Jesteśmy tylko ludźmi, każdy popełnia błędy. - uśmiechnął się do niego chcąc w jakikolwiek sposób go pocieszyć.

      -No wiem, ale to jednak...to było złe dla Lou. Skrzywdziliśmy go tym. Jay już dawno straciła syna, ale ja próbuję go odzyskać.

     -To wspaniale ! Louis chyba już do Ciebie wraca, prawda ? - spytał a Mark skinął głową na potwierdzenie. - Słuchaj, może wrócimy do naszej dawnej przyjaźni ?

      -Pewnie. Wiesz, stęskniłem się za Tobą...




      Louis opowiedział Harry'emu wszystko dokładnie i po kolei to co dzieje się u niego w domu. Że mama wyjechała z siostrami za miasto na kilka dni, że nawet na niego nie spojrzy i że tata chce mu pomóc i robi wszystko w tym kierunku. Harry nie potrafiąc ukryć swojego szczęścia rzucił się na Lou całując go i mocno przytulając.
     
      Chłopaki leżeli na łóżku Harry'ego przytulając się i całując co chwilę. W pewnym momencie, kiedy Lou obrócił się na plecy, Hazz raptownie położył głowę na jego torsie a dłoń wcisnął pod jego koszulkę. Zaczął delikatnie przejeżdżać opuszkami palców po jego brzuchu i najwidoczniej Louis'emu podobało się to. Przymknął oczy i oddał się tej pieszczocie. Było mu wspaniale kiedy zręczne paluszki jego chłopaka pieściły jego skórę. Kiedy wyczuł brak dłoni Harry'ego na swoim brzuchu otworzył oczy. Hazz zaczął dobierać się do jego paska a jemu gwałtownie zaczęło bić serce.

      -Słońce, co Ty robisz ? - spytał nieco zdezorientowany.

      -Chcę, żeby było Ci dobrze, Lou. - powiedział szeptem Harry nie przerywając czynności. W ogóle nie reagował na sprzeczne znaki wysyłane przez szatyna.

      -Ale mi jest dobrze, Harry... - powiedział stanowczo z uśmiechem jednak nie interweniując.

     -Ale nie dobrze w ten sposób.. - powiedział ostatnie zdanie i włożył chłodna dłoń w bokserki chłopaka pewnie chwytając jego penisa na co Louis głośna jęknął. - Spokojnie. Nie zrobię Ci krzywdy. - szepnął Hazz a Louie się odprężył po raz drugi tego wieczoru i przymknął oczy pozwalając robić Harry'emu to co chciał.

      Loczkowaty z początku nie wiedział jak się do tego zabrać, bo nigdy tego nie robił. No przynajmniej nie drugiemu chłopakowi. Najpierw powoli zsunął z bioder Lou jego spodnie wraz z bokserkami w czym Tomlinson mu pomógł podnosząc nieco do góry pupę. Teraz Harry miał wolne pole do popisu. Wciąż leżał na torsie Louie'ego ale jego sprawne paluszki już nie spacerowały po brzuchu chłopaka tylko muskały jego penisa a Lou cichutko pojękiwał. W końcu Styles chwycił w dłoń całego członka swojego chłopaka i zaczął nią ruszać w górę i w dół a jęki Louis'ego stawały się coraz głośniejsze.

      -Ciszej misiu, bo nasi rodzice są na dole. - powiedział w międzyczasie Hazz na co Louis zakrył buzię dłonią a dźwięki, które wydawał z siebie zrobiły się o wiele cichsze, wystarczający, by nikt z dołu go nie usłyszał.

      Harry czuł w swojej dłoni twardego już i nabrzmiałego penisa Lou, co było znakiem, że jego chłopak zbliża się do finału. Loczek nie chciał tak tego zakończyć więc nie przerywając swoich działań usiadł na nogach Louie'ego i zbliżał twarz do jego przyrodzenia. Chcę wiedzieć jak smakujesz. Louis natomiast nie wiedział co się dzieję. Było mu zajebiście dobrze i myślał, że lepiej być nie może. Mylił się jednak i zrozumiał to kiedy poczuł przyjemne ciepło wokół swojego penisa i cieplutki język Harry'ego. Otworzył oczy, po czym spojrzał na dół i nie mógł uwierzyć : Harry pochłonął go całego na co Louis nie mógł wytrzymać i wręcz krzyknął nadal jednak zakrywając buzie dłonią. Hazz poruszał charakterystycznie głową przy czym główka penisa Lou uderzała o jego ściankę gardła. Nagle członek szatyna się pojawił i Hazz ostatni raz przejechał językiem po całej jego długości. Czując, że to już koniec szybko znów włożył go do ust gdzie Louis doszedł z stłumionym krzykiem wylewając całą swoją zawartość. Młody Tomlinson szybko dysząc spojrzał na Harry'ego, który dumnie zlizywał z palców spermę swojego chłopaka - nie dowierzał.

      -Jesteś taki słodki. - szepnął Harry siadając okrakiem na Lou po czym musnął jego usta.

      Miał to być tylko delikatny pocałunek ale Louis go pogłębił przyciągając do siebie Harry'ego za szyję. Wtargnął do jego buzi językiem i w tym momencie nie tylko Hazz ale i on mógł poczuć jak smakuje...

      -Teraz możesz powiedzieć, że jest Ci dobrze. - powiedział Hazz z boskim uśmiechem kiedy oderwali się od siebie.

      -Harry, jesteś Bogiem.* - stwierdził Louis nadal uspokajając oddech.

      Loczek pomógł Louis'emu się ubrać, ale tylko bokserki i jeszcze zdjął mu bluzkę. Sam również przybrał taki wygląd. Jeszcze tylko uporządkowali siebie i łóżko po czym wygodnie się ułożyli do snu. Hazz oczywiście z głową na torsie Louie'ego łaskocząc przy tym loczkami jego skórę. Szatyn objął chłopaka w pasie i mocno do siebie przytulił W tej chwili oboje byli cholernie mocno szczęśliwi. Harry jeździł środkowym palcem po brzuchu Lou a temu znów było dobrze. Jak on mnie rozpieszcza. Nie minęła minuta i już oboje zmęczeni zasnęli.
______________________________
*w tym kierunku - chodzi mi o słowo kierunek ; uwielbiam to słowo :D
*jesteś Bogiem - może i nie jestem fanką paktofoniki ale ten film jest zajebisty !!! Polecam go Wam Directioners :3

     

18 komentarzy:

  1. O mój boże , cudowny rozdział i dzięki , że dodałaś scenkę + 18 jest zajebista :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super jest ten rozdział :D


    A co do filmu oglądałam i chcę iść jeszcze raz!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudooooo.. <3 Cieszę się, że Mark i Styles'owie odnowili przyjaźń ;) to cudownie!! A ten Larry był ZAJEBISTY! Czekam na kolejne rozdziały. <3 [becausetruelovecannothide.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. O mój boże nareszcie rozdział 6 !!! Hura !!! Rozdział cudny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział zajebisty , zapraszam do siebie http://calleigh123.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Chcę więcej :D
    Jedna z kilku historii, które po prostu poruszyły moje skamieniałe serducho <3
    Kocham twój styl :D


    http://teenage-gay-experience.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu to jest cudne :) czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział i scenka + 18- cudna jest :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham , kocham i jeszcze raz kocham , cudny rozdział , czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy dodasz następny rozdział ???? Bo już nie moge sie doczekać

    OdpowiedzUsuń
  11. No cóż co mogę napisać ..... tylko to , że to opowiadanie jest zajebiste .... Kkkkkocham tego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Awwww to jest cudowne . Jest to jeden z najlepszych opowiadań o Larrym ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Boże to naprawdę jest zajewajne ... dopiero teraz zaczęłam czytać to opowiadanie ale już się w nim zakochałam . Czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  14. Zajebisty rozdział! *.*
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudny rozdział !!!
    Czeka na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Extra rozdział !!! Dawaj już następny !!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten rozdział jak i poprzednie... brak słów. Podoba mi się Twój styl pisania i jak : Eden Duquesne -uważał ,że to jeden z najlepszych opowiadań o Larrym. Jednak myślę ,że rozdziały mogły by być częśćiej wstawiane, lecz rozumiem nauka i takie tam . pewnie masz malo czasu . Czekam na następny.Domi. <3

    OdpowiedzUsuń