środa, 14 listopada 2012

Rozdział 8. - Skyscraper

     
!!! WIEM, ŻE NIE WSZYSCY TO CZYTAJĄ WIEC INFORMUJĘ DUŻYMI I RÓŻOWYMI LITERAMI, ŻE TO NIŻEJ JEST WAŻNE !!!

      Hej Pieszczochy !!! Przepraszam, że tak długo czekaliście, aż miesiąc. Nie dość, że miałam problemy z komputerem to potem z internetem i jeszcze ta głupia szkoła, która mnie ogranicza...I'm so sorry. Dodaję dziś tak jak obiecałam pewnej osobie.
      Teraz chcę Was przeprosić za ten rozdział. Zjebałam go po całości. Jest krótki, okropnie nudny, nic się w nim nie dzieje i jestem pewna, że będzie Wam się strasznie go czytało. Po prostu masakracja jak to mówi młodzież... ( za dużo FIFY ;])

      Mam nadzieje, że następny będzie lepszy, bo wtedy Hazz i Lou lecą już do Paryża a potem to dopiero się dzieję !!! Jest tyle ciekawych, zajebistych, dramatycznych i romantycznych scen, że już z czystym sercem mogę powiedzieć, że na oko od...jedenastego rozdziału będzie lepiej ;)
      Teraz chcę poruszyć temat PDC. Jak na razie jest tylko pięć komentarzy a pisałam ,ze kolejny pojawi się po maksimum dziesięciu. Tak jak mówiłam to od Was zależy jak szybko będą się pojawiać rozdziały (nie bierzcie pod uwagę tego, to inna bajka). Jak Wam poświęcam przynajmniej godzinę tygodniowo na kompa, wieczorami piszę coś w zeszytach a w weekend staram się wszystko uporządkować i dodać. Jak dobrze znam matematykę to chyba dużo więc moglibyście odwdzięczyć się chociaż małym komentarzem. Wystarczy nawet jedno słowo ale udowodnijcie mi, że czytacie, bo nie wiem czy jest sens pisania. A pytania do postaci to inna sprawa, bo jestem po prostu nimi zasypywana (cool!) ale to głównie od
katie123445 (pozdrawiam Cię kochana) i anonim więc mogę wnioskować, że to tylko dwie osoby. Mam po prostu nadzieję, że się poprawicie, bo kocham dla Was pisać...      Ps. Myślę nad przeniesieniem obu blogów na tumblr'a. Napiszcie co o tym sądzicie ;)
      ENJOY!!!

                                                        *Skyscraper*         
                                                                                                   
                                     
      Niestety przyszedł najmniej oczekiwane dzień – czwartek. Niby chłopaki chcieli, żeby ten tydzień minął jak najszybciej, żeby jak najszybciej przyszła sobota i już we dwoje siedzieli w samolocie lecącym do Paryża ale chcieli ominąć czwartek i piątek. Żeby tak była sobie środa a za chwilę wskoczyła sobota. Niestety tak się nie da. Dziś wraca Jay i Louis z Markiem muszą wracać do domu. Ale dlaczego muszą ? Nikt im nie karze, nie są do tego zmuszani. Co Jay może zrobić kiedy nie zastanie ich w domu ? No nic. Nie może nimi rządzić. Jednak oboje zamierzali wrócić dziś do domu, choć nie chcieli. Może jedynym powodem była nadzieje… Nadzieja, że Joanna po tych krótkich wakacjach zrozumie jak krzywdzi swoje dziecko. Louis miał właśnie taką nadzieję. Wierzył w ojca, że Mark porozmawia z Jay, że spróbuje ją przekonać. Lou nienawidził jej za to jak ostatnio jego i Harry’ego traktowała. Ale to jego matka i jednocześnie ją kochał. Wierzył, że gdzieś tam głęboko w środku jest jego kochana mamusia, która poza nim świata nie widzi. Louis lubił być synkiem mamusi. Uwielbiał, kiedy ona się o niego martwiła i troszczyła. Tak w pewnym sensie, to jej zachowanie można przydzielić do opiekuńczości. Ona raczej martwi się o niego, bo jakie niby miałaby korzyści z tego więzienia Louis’ego ? No żadnych…
     
     

      Louis właśnie się pakował a Harry mu w tym pomagał. Nie był zadowolony z faktu, że jego ukochany znika na dwa dni. Wiedział, że będzie bardzo tęsknił dlatego coś sobie pożyczył.
Lou zauważył, że czegoś mu brakuje i zaczął się niespokojnie kręcić po pokoju, w którym mieszkał przez pięć dni. Harry troszkę przestraszony podszedł do niego.      
     

      -Louis, stało się coś ? – spytał.
    
     
     
-Gdzie jest moja biała bluzka w błękitne paski ? – zapytał Loczka krzyżując ręce na piersi i uśmiechając się zawadiacko.
     
     
     
- Bo…ona… - zaczął się jąkać.
     
     
      -Ej, spokojnie. – powiedział Lou po czym chwytając dwoma palcami jego brodą uniósł ją do góry gdyż Hazz spuścił głowę. – Pożyczyłeś ją sobie ?
     
     
     
-No tak, bo…będę tęsknił…a ta bluzka tak ładnie pachnie Tobą i… - Louis przerwał mu zatykając jego usta swoimi muskając je czule i delikatnie dotykając jego język swoim.
     
     
     
-To miłe, że aż tak będziesz tęsknił. – uśmiechnął się do niego kiedy ich usta odsunęły się od siebie. Przyłożył swoją dłoń do jego policzka i delikatnie muskał go kciukiem po czym ucałował go w czoło.
     
     
     
-A Ty nie będziesz tęsknił ? – spytał poważnie Hazz z nutką żartu.
     
     
     
-Słucham ?! – oburzył się Louis. – Ja już umieram z tęsknoty, Kochanie. Nie wiem czy wytrzymam tyle bez Ciebie. – powiedział żartobliwie.
     
     
     
-Ale to tylko dwa dni, Misiu. – zauważył Harry wpatrując się namiętnie w niebiesko-zielone oczy szatyna.
     
     
-Skoro to tylko dwa dni to oddaj moją koszulkę. – stwierdził pewnie Louis robiąc krok to przodu przez co Harry się lekko zachwiał kiedy tors Lou uderzył jego tors.
     
     
     
-Nie ma mowy. Oddam Ci w Paryżu. – odpowiedział Hazz robiąc krok do tyłu.
     
     
     
Louis chciał coś powiedzieć, jakoś zareagować na tekst chłopaka ale przerwał mu krzyk jego taty.
     
     
     
-Louis ! Szybciej, bo matka będzie za dwie godziny ! – krzyknął powodując tym samym smutną minę u Harry’ego.
     
     
     
Jak on może nam przerywać w takim momencie ?!
Louis na pocieszenie chwycił jego zimną i bladą rączkę po czym musnął czule jej wierch. Na twarzy Loczka pojawił się uroczy uśmiech a w jego policzkach pokazały się dołeczki na co serce Louis’ego zaczęło bić szybciej.
     
     
     
Szatyn, żeby nie denerwować ojca i nie narażać samego siebie chwycił mocno rękę Harry’ego, w drugą wziął walizkę z ubraniami i z uśmiechem ale też z żalem zszedł na dół. Nie chciał przekraczać progu Styles’ów.
     
     
     
Gemma wręcz rzuciła się na Lou kiedy ten znalazł się na dole z jej bratem. To nie mało być pożegnanie na zawsze a ciemnowłosa tak mocno uściskała młodego Tomlinsona, że to tak wyglądało. Chłopak zwrócił jej uwagę a ona wypuściła go ze zgrabnych ramion ze śmiechem. Harry popatrzył na nią krzywo kiedy trzymała jego ukochanego za rękę więc szybko ją puściła i upewniła Loczka, że nie ukradnie mu Louis’ego, po czym prychnęła śmiechem a Hazz strzelił focha dla żartu.
     
     
     
Oczywiście Louis’ego musiała jeszcze wytulić Anne. Kobieta naprawdę polubiła swojego zięcia. Uważa go za przyzwoitego, odpowiedzialnego, opiekuńczego, uroczego, grzecznego i idealnego chłopaka dla jej syna. Owszem, można się z tym zgodzić, ale jest jedno ale. Louis może i jest grzeczny ale jeśli chodzi o zachowanie wobec ludzi dorosłych i miłych dla niego, szanujących go i jego zdanie. Jednak w sto procentach grzecznym i przyzwoitym nie da się go nazwać. Żeby Anne wiedziała co on wyprawia z jej synem. Ileż to razy sprawiali sobie przyjemność, kiedy byli sami w pokoju lub podczas wspólnych kąpieli ? Albo szeptali sobie sprośne słówka na co drugiemu robiło się niebezpiecznie ciasno w spodniach. Tak, idealny chłopak dla jej syna…
     
     
     
Kiedy Mark i Robin wyściskali się, Harry chciał przytulić tatę swojego chłopaka. Mark objął go bardzo mocno swoimi dużymi ramionami i ucałował we włosy, po czym wzruszonemu Loczkowi szepnął Nie martw się, przywiozę go do Ciebie a po policzkach Harry’ego spłynęła mała łezka.
                                                                       
                                                        ~~~


Hazz nie wiedział co ma począć ze sobą. Mimo, że minęła dopiero godzina odkąd Lou wraz z Markiem wrócili do siebie, on już tęsknił. Nosiło go a jednocześnie nie miał na nic ochoty. Położył się w salonie na kanapie, wcisnął w uszy słuchawki, włączył iPhona i puścił
Read all about it Emili Sande. Ta piosenka świetnie opisuje ich sytuacje. Przykrył się kocem, przymknął oczy i starał się odpłynąć, by ten głupi dzień minął jak najszybciej.

      Emili właśnie śpiewała ostatni wers swojego utworu kiedy ktoś bezczelnie zerwał koc z Harry'ego. Chłopak automatycznie otworzył oczy wystraszony a obok niego gwałtownie usiadła Gemma potrząsając swoimi długimi czarnymi włosami wkurzając tym brata.

      -Co tam, młody ? - zapytała uśmiechnięta zaciskając palce na kocu, który chwilę temu okrywał zziębnięte ciało Loczka.

      -Daj mi spokój... - odburknął po czym odwrócił się do niej plecami stykając się nosem z oparciem kanapy.

      -Ej, Harry, co się stało ? - spytała ciekawska co było oczywiste. Ciekawość to normalka w ich rodzinie, a już szczególnie u kobiet. Jednak Gemmy jest to już przesadą.

      -Możesz sobie iść ? Chcę spać... - odpowiedział obrażonym tonem.

      -Ehh... - dziewczyna westchnęła głośno po czym pociągnęła Harry'ego za rękę a ten wkurzony usiadł splatając ręce na piersi. - Chodzi o Louis'ego ?

     Hazz wpatrywał się w siostrę przez chwilę a następnie rzucił jej się na szyję na co ona go tylko przytuliła. Głaskała go po plecach i ucałowała we włosy.

      -Tęsknię za nim. - powiedział w jej bluzkę zduszonym głosem, co wywołało przyjemne ciepło na skórze dziewczyny, wzmacniając uścisk.

      -Ale Harry...widziałeś go godzinę temu. - zauważyła roześmiana, bo nie ukrywając śmieszyło ją to.

      -I co z tego ? To bardzo długo... -odrzekł Hazz smutnym tonem.

      -Jeszcze tylko jutro i będziecie razem już zawsze. - powiedziała z radością a chłopak jej uwierzył.

      Gemma nie ukrywała, że bardzo zależy jej na szczęściu chorego brata. Sama kiedyś mówiła, że gdyby mogła to siłą zaciągnęła Lou do Harry'ego i wygarnęłaby jego matce to i owo. Ale nie mogła, bo honor i kultura jej tego zabraniały. I nie wiadomo czy odwaga by jej na to pozwoliła, bo dziewczyna jest dość nieśmiała. Jednak skrycie to jest jej marzenie. Byłoby wspaniale gdyby chociaż w połowie się spełniło i Harry mógłby normalnie być z Lou...

      Brunetka zaproponowała bratu maraton filmowy na rozluźnienie sytuacji. Przygotowała popcorn, oboje wybrali film Projekt X , który był idealny na tak smętny dzień po czym wciskając guzik PLAY na pilocie wcisnęła się pod koc i przytuliła Harry'ego.


      Film się skończył a Hazz prawie usypiał. Dziewczyna chciała już wyłączyć telewizję i iść do siebie ale Loczek namówił ją na jeszcze jeden. Wybrał opowieść W kosmosie nie ma uczuć. Gem jednak miała rację z zakończeniem seansu, bo chłopak już w połowie filmu usnął. Siostra ułożyła go na kanapie, bo nie miała serca go budzić, by szedł do siebie. Okryła go szczelnie kocem, ucałowała w czoło i wyłączyła telewizor po czym ruszyła do swojego pokoju.


      Harry obudził się koło północy kiedy usłyszał sygnał policji, karetki albo straży pożarnej. Nigdy nie potrafił ich odróżnić. Jednak było mu żal, że tak czy owak ktoś potrzebuje pomocy. Rozejrzał się do około. Było ciemno. Jedyne światło jakie panowało w pomieszczeniu to światło przydrożnych lamp widocznych z okna. Po chwili Harry uświadomił sobie, że nie jest u siebie. Przypomniało mu się, że wczoraj oglądał filmy z Gemma i zasnął. Okryty od czubka nosa po bose stopy kocem podreptał do swojego pokoju. Kocyk odłożył na krzesło i miał już iść położyć się spać na zaścielone łóżko ale w oko rzuciła mu się bluzka Lou leżąca na fotelu przy oknie. Bez namysłu chwycił ją i założył na siebie. W pachnącej Louis'im koszulce położył się, okrył kołdrą i przymknął zaspane oczy.

      -Przytul mnie Lou... - szepnął po czym obrócił się na bok i próbował zasnąć.


                                                              
                                                       
~~~ * ~~~     

                                                   *Change My Mind*

      -Przytul mnie Hazz... - szepnął po czym obrócił się na bok i próbował zasnąć.

      Lou czuł się cholernie przybity. Jeszcze kilka godzin temu jego rodzice okropnie się kłócili. Tak krzyczeli, że nie mógł zrozumieć o co im poszło. Jego siostry nie mogły tego wytrzymać i wszystkie cztery zapłakane przyszły do niego. Teraz, koło godziny pierwszej już spały...a on nie potrafił zmrużyć oka. Zastanawiał się jak to będzie, czy uda mu się polecieć z Harrym do Paryża, jak będzie wyglądało ich krótkie życie, czy będą szczęśliwi, czy da sobie radę po jego śmierci, czy będzie potrafił to przeżyć i czy Harry teraz też za nim tęskni. Na pewno.

     
  Miał dość tych wszystkich męczących go, pesymistycznych myśli. Stał z łóżka tak, by nie obudzić sióstr i zszedł na dół do kuchni. Wszedł do środka niezauważony przez Marka, który stał przy oknie i najwidoczniej popijał wodę. Przemknął się po cichu i stanął obok niego.

      -Nie śpisz Lou ? - spytał zauważając syna i nie odwracając wzroku od London Eye, które było widać z oddali. Myślał nad czymś i widocznie jak Louis był zdołowany.

      -Tak jakoś... - usiadł na blat i zerknął przelotnie na ojca. - Nie mogę... - dodał po chwili namysłu ledwo słyszalnie.

      Mark odwrócił się od okna, oparł się plecami o blat i uśmiechnął bardzo dziwnie z nieznanego powodu. Jakby przypomniało mu się coś miłego.


      -Kiedy byliśmy u nich te kilka dni... - zaczął Mark - uświadomiłem sobie.....pokazałeś mi jak bardzo Ci na nim zależy. Jak mocno kochasz Harry'ego. Wiesz, on jest świadomy tego, że niedługo odejdzie, że zostawi Cię samego ale nie pokazuje tego. Widzę to. To jak na niego patrzysz uśmiechnięty, on to odwzajemnia, potem odwracasz wzrok speszony a jego oczy są smutne. Boli go to, że umrze. Harry tak bardzo tego nie chce. Wie, że będzie Ci ciężko, że nie będziesz potrafił... - westchnął - nie dasz sobie rady. On tak bardzo nie chce Cię zostawić, Louis. - spojrzał na syna. W oczach Lou pojawiły się łzy. - Ale kiedy będzie tam, na górze będzie Twoim aniołem stróżem. Będzie pilnował, żeby nic Ci się nie stało, żebyś nie płakał. - po policzku Lou spłynęła pojedyncza łezka. - Ja też tego dopilnuję. - Mark uśmiechnął się ciepło przykładając dłoń do policzka syna po czym starł z niego kciukiem łzę. - Ja i Harry postaramy się, żebyś...wiesz o co mi chodzi... - Mark się rozpłakał, już nie dał rady powstrzymać łez.

      -Wiem, tato. - Louis mu wtórował po czym wpadł mu w ramiona a ojciec mocno go przytulił. - Tato, a mama mnie kocha ? - tym pytaniem zaskoczył Marka, który spojrzał na niego zdziwiony. - Wnioskuję to po jej zachowaniu. - przetarł policzki.

      -Louie, nawet tak nie mów. Mama Cię kocha. Daj jej czas. Ona jeszcze nie przyswoiła do siebie myśli, że Ty...

      -Jasne, że dam jej czas. - Louis przerwał tacie. - Polecę z Harrym do Paryża i już nigdy nie wrócę. Będzie jej łatwiej żyć bez syna geja. - łzy znów zaczęły napływać do jego oczu. Czuł, że mówi prawdę, że tak jest i jego matka o to prosi.

      -Louis ! - Mark zatrzymał go gdy ten chciał już wyjść z kuchni. - Posłuchaj mnie. - podszedł do niego i złapał za ramiona. - Chcę, żebyś był szczęśliwy. Żebyś był z Harrym na prawdę bardzo długo, najdłużej jak się da. - Louis przetarł oczy, by łzy się z nich nie wydostały. - Ale chcę, żebyś wrócił do Londynu. Jesteś moim synem. Kocham Cię i nie chcę, żeby ta sobota była ostatnim dniem, w którym Cię zobaczę. Chcę być przy Tobie kiedy będzie Ci ciężko... - urwał nie wiedząc co już powiedzieć. Przymknął oczy i westchnął głośno by się uspokoić.

      Louis widząc takiego ojca przytulił go. Chociaż w nim ma wsparcie. Chociaż on mu pomaga i go kocha, on chce dla niego jak najlepiej.

      -Wrócę, tato. Obiecuję... - szepnął wsłuchując się w bicie serca ojca.        
     



     

21 komentarzy:

  1. co ty gadasz! nie jest nudny ! mi tam się podoba, nawet się wzruszyłam... (i popłakałam ale ciii... ) już nie mogę się doczekać kolejnego ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest !! Nareszcie !! Ale się cieszę :D A rozdział jest naprawdę cudny ...zresztą jak wszystkie rozdziały , które piszesz . Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;) będę na niego cierpliwie czekała :P
    Tylko błagam nie zawieszaj bloga albo coś w tym stylu ...musisz dokończyć obydwa blogi !!! A jeśli chodzi o przeniesienie opowiadań na tumblr'a ...no to nie wiem . Ja bym ich nie przenosiła ...ale zrobisz jak uważasz . Pozdrawiam i zapraszam do siebie
    http://wafelku.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Że co ??!! Nudny ...proszę Cię on jest cudny !(nawet mi się zrymowało :D) Uwielbiam to opowiadanie :D No i czekam na kolejny rozdział ..tu i na PDC :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To nie jest nudne! To jest świetne! Czekałam tak długo, że nawet obrazek kwiatków w wazonie zrobionych w paincie twojego autorstwa byłby idealny! Ta historia jest piękna, zresztą tak jak PDC:D Masz talent i oryginalne pomysły, dla mnie yo jest najważniejsze:))
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://flight-do-harm-larry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Broń Borze nie myśl sobie , że ten rozdział jest nudy. Wszystko w twoim wykonaniu jest cudowne ...masz ogromy talent do pisania blogów :D Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ohohohoh !!! Kocham to opowiadanie :D Jest przecudowne .... i takie realistyczne mam nadzieję , że wszystko się dobrze skończy i , że będzie więcej scenek +18 :D A i nie przenoś opowiadań ... wole jak są tutaj :D Pozdro :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Jej...aż sama nie wiem co mam napisać. Poważnie dziewczyno wyszło ci świetnie.
    Smutno mi się zrobiło jak pomyślałam o tym, że Harry może umrzeć...nie może umrzeć!xd
    Biedny Louis...fajnie, że chociaż jego tata jest ok.
    Czekam na następny.:)
    ~magda

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem, jak możesz mówić, że zjebałaś ten rozdział?! Jest zajebisty (jak wszystkie)! Mam nadzieję, że mama Lou wreszcie Go zaakceptuje i wszystko będzie piknie xd Jak dla mnie rozdziałów nie przenoś, ale to już Twoja decyzja. Czekam na nn, oby pojawił się szybciej niż ten .. :)

    Jak bd miała czas to zapraszam do mnie: http://larry-stylinson-cos-we-are-the-same.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. awww,obiecałaś mi <3 naprawdę fajny rozdział taki kochany ;) świetnie piszesz i masz wszystko poukładane co jest dobre, ale ja już czekam na ten "rozwój akcji"
    PS myślę, że przeniesienie na Tumblr jest dobrym pomysłem.
    pozdrawiam i weny! xx

    OdpowiedzUsuń
  10. jejusiu, taki lekko emocjonalny przynajmniej moim zdaniem :( czekam na kolejny, mam nadzieje że nie będę znów pociągać przy nim nosem, no i życzę weny :D loving-him-was-red

    OdpowiedzUsuń
  11. nareszcie! codziennie sprawdzam czy coś dodałaś a tu kolejny rozdział o.o szok. ;) Rozdział wcale nie jest nudny co Ty gadasz?! wzruszyłam się ;c mam nadzieję ,że teraz będą rozdziały coraz częściej <3 Domi.

    OdpowiedzUsuń
  12. Super!! Nareszcie się pojawił :D Mam nadzieję , że następny rozdział pojawi się szybciej ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jejusiu jak ty możesz myśleć , że zjebałaś ten rozdział ...on jest przecudowny :D Czekam na na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudo :D Kocham Larry'ego ... oni są tacy słodcy :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Dopiero co zaczęłam to czytać a już się w tym opowiadaniu zakochałam !! Mam nadzieję , że skończy się ono happy endem i... czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Pięknie i wzruszająco :)Nie każ nam długo czekać ...

    OdpowiedzUsuń
  17. siema, chciałam tylko poinformować że zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Award. więcej u mnie na blogu, w najnowszej notce :) xx

    OdpowiedzUsuń
  18. Hej , chciałam Cie poinformować , że zostałaś nominowana do Liebster Award.
    Więcej szczegółów na moim blogu
    http://wafelku.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej informuję cię że nominowałam cię do Liebster Award. wiecje info na http://truelove-onedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Hej informuje cię ,że minuję cie do Libster Award wiecej info na moim blogu http://thissongisforyoularry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. To jeden z najbardziej wzruszających rozdziałów jakie czytałam.

    OdpowiedzUsuń