środa, 29 sierpnia 2012

Rozdział 4. - I love You

!!! MAŁE POPRAWKI PO WSPOMNIENIU HARRY'EGO !!!



   Nareszcie ! W końcu udało mi się to napisać. Na prawdę ciężko było, bo to co mam w zeszycie jest do dupy, cholernie głupio napisane więc musiałam pisać na bieżąco co było okropne. Wiedziałam co ma być w czwórce ale nie potrafiłam tego ubrać w słowa.

   Od razu przepraszam, że takie krótkie ale na serio się starałam, przysięgam. Obiecuję, że następne będą dłuższe, na prawdę będę się starać. ;) I przepraszam za możliwe błędy ortograficzne jak i językowe ;)
   Najbardziej ze wszystkiego podoba mi się wspomnienie Harry'ego i mam nadzieję, że Wam też przypadnie do gustu, bo reszta jest trochę dziwna :D
   Jeśli macie jakieś uwagi to piszcie w komentarzach. Od razu mówię, że czytam wszystko co piszecie i na prawdę postaram się zmienić to co Wam nie pasuje w tej historii ( nie zmieniam tylko fabuły).
   Postaram się również piątkę dodać może jeszcze do końca wakacji. Będę robiła wszystko co w mojej mocy aby się tak stało.
   Jeśli chodzi o kolejne rozdziały to na prawdę nie wiem czy będę dodawać je co tydzień, bo teraz będzie szkoła, trzecia gimnazjum i chyba będzie ciężko ale serio będę się starać. Tak, wiem, powtarzam się, taka już jestem.
   Dobra, nie zanudzam Was już. Powtarzam - jeśli czegoś chcecie albo macie prośby, problemy czy uwagi to piszcie w komentarzach albo gg ;)
   Kolejny rozdział po 10 komentarzach. Wtedy macie pewność, że będzie szybciej ;)
   Ps. Piosenkę dobrze odsłuchać kiedy pojawia się wspomnienie Harry'ego. To taki krzywy tekst jak coś. :D  
  ENJOY !!!
                                     




                                                            *I love You*
 
   Louis'ego już nie było. Musiał niestety iść. Kiedy to się skończy ? Harry opadł na łóżko, przymknął oczy i przywrócił wspomnienie z dwóch godzin. Prawie do tego doszło. Prawie. Gdyby nie tata to zapewne już by się kochali. Ale nie. On musiał im przerwać. W pewnym sensie Hazz był za to zły na ojca ale też dobrze, że tak się stało, bo pewnie zatraciliby się w sobie i straciliby poczucie czasu. Louis by się spóźnił i...aż strach pomyśleć co by było gdyby przyszedł do domu i trafił na rodziców. Wtedy oni by już wiedzieli, że Louis wymknął się do Harry'ego. Pewnie też by się dowiedzieli, że wymyka się do niego prawie każdej nocy. Gdyby się tak stało ich miłość byłaby już skończona i na pewno skończyliby jak Romeo i Julia. Jednak dobrze, że pan Styles im przerwał. Harry powinien mu teraz podziękować, za to, że uratował im życie chociaż pewnie on by nie wiedział o co chodzi i Loczek by się tylko przed nim wygłupił. Ale przecież można by było spróbować, prawda ?
   Harry od dwóch godzin czuł cieplutkie i delikatne usta Lou na swojej szyi, na ramionach, na brzuchu. Wydawało mu się, że długie palce szatyna wciąż zataczają koła na jego udach. Słyszał tylko jego słodki oddech odbijający się od jego ciała. Tak niewiele do szczęście mu potrzeba. Wystarczy tylko On a jego o czy będą patrzeć tylko na Lou, jego ręce będą dotykać tylko Lou, jego usta będą całować tylko Lou, jego słowa Kocham Cię będą tyczyły się tylko Lou, jego serce będzie zajmował tylko Lou...tylko Louie.
   Jasno-drewniane drzwi powoli zaczęły otwierać się do wewnętrznej strony pokoju. Przez maleńką szparę wyjrzał tata Harry'ego i spojrzał na niego tak jakby nie chciał pytać czy może wejść, tak jakby prosił syna o pozwolenie. Na nic się jednak zdały jego starania, bo chłopak nawet nie zauważył, że ojciec wszedł. Wciąż, rozłożony na łóżku, w samych bokserkach, z przymkniętymi powiekami, co jakiś czas głęboko wzdychając, z błogim uśmiechem na twarzy...myślał, hmm, no o kim ? Chyba nie trzeba mówić. Przez ostatni czas jego myśli zaprzątała tylko jedna osoba. Ten niezbyt wysoki, szczupły, niebieskooki szatyn, w obcisłych rurkach, uzależniony od koszulek w paski i obecności Harry'ego. Myślał tylko o nim pomijając poranny problem Co zjeść na śniadanie? .
   Ojciec wahał się chwilę ale postanowił nie przedłużać i już dreptał w stronę łóżka, na którym, wciąż zamyślony syn, leżał nie wiedząc o obecności drugiej osoby w jego pokoju.
   Tęgi mężczyzna usiadł na łóżku a jedna powieka Harry'ego powędrowała ku górze. Spojrzał na uśmiechniętego ojca po czym skojarzył fakty i jak oparzony usiadł na łóżku.
   -Co Ty tu robisz ? - spytał zakrywając się kocem.
   -Harry...co to było ? To z Louis'im ? - odpowiedział pytaniem na pytanie poprawiając się na skraju łóżka. Czyżby przyszedł moment na rozmowę ?
   -Tato, weź przestań ! Jestem już dorosły ! - oburzył się splatając dłonie na piersi. Ściągnął z siebie koc po czym usiadł na łóżku i założył spodnie dresowe.
   -Ja wiem, tylko...następnym razem się zamykajcie. Nie chcę wejść w bardziej nieodpowiednim momencie... - Styles zaśmiał się dźwięcznie czochrając dłonią loczki Harry'ego. - Nie mam ochoty patrzeć jak mój syn robi to z innym chłopakiem. - to zdanie wypowiedział już nieco ciszej, jakby bał się je powiedzieć.
   -Dobra...albo nie chcesz przyjąć do wiadomości, że tak po prostu dorastam, albo brzydzisz się tego, że jestem gejem. - Harry spoważniał. Założył na siebie cienki sweterek po czym rozsiadł się wygodnie na łóżku i oparł plecami o ścianę. Styles patrzył na syna z niemałym szokiem. Nie wiedział co mu odpowiedzieć. Poprawił się na skraju łóżka i wziął głęboki wdech.
   -To nie tak Harry. Raczej to pierwsze, bo wcale nie obrzydza mnie Twoja orientacja. Ja po prostu...no wiesz. Jeszcze niedawno razem z Louis'im bawiliście się w piaskownicy, razem chodziliście do szkoły, wymienialiście się samochodzikami... - zaczął wspominać a nieśmiały uśmiech wparował na jego usta. - A teraz...jesteście już dorośli i...jesteście razem. - tym razem Harry się uśmiechnął. - Przytulacie się, całujecie. Jesteście parą a nie przyjaciółmi, no i wiesz, dla mnie do jest...szok. - zakończył swoją jakże przejmującą przemowę a w pokoju zapanowała...przyjemna cisza. Mogłoby się wydawać, że wspominali dawne czasy. Przypominali sobie jak to było kiedyś kiedy Lou i Hazz byli tylko przyjaciółmi. To wszystko w ciągu kilku lat się zaczęło stopniowo zmieniać. Chłopaki już nie witali się zwykłym "niedźwiadkiem"* a pocałunkiem w policzek.  Z czasem zaczęli się częściej przytulać, posyłać w swoim kierunku nieśmiałe uśmieszki na co ten drugi się rumienił. Potrafili siadać razem w jednym fotelu, obejmować się czulej aż przyszedł taki moment, że się pocałowali...
   Był mroźny grudniowy wieczór. Anne i Jay z dziewczynkami postanowiły zrobić małe zakupy świąteczne a Mark i Robin* poszli na piwo. Mięli pójść razem z synami ale oni nie chcieli. Tomlinson wręcz nalegał na wspólny wypad do baru, chciał ich przekonać tym, że może im też kupią piwo ale nie. Chłopaki się uparli, że zostają i zostali, sami...w domu Styles'ów. Mark na prawdę liczył, że Hazz i Louie pójdą z nimi ale w końcu Robin przekonał przyjaciela, żeby dał już spokój. Styles już wtedy czuł, że między jego synem a Louis'im jest coś więcej niż przyjaźń. Nie miał nic przeciwko gejom i nie chciał też zabraniać szczęścia choremu synowi więc zostawił ich samych. W ten sposób chciał pokazać Harry'emu, że zawsze może liczyć na ojca.
   Kiedy dom stał się całkowicie pusty chłopaki rozsiedli się na kanapie po czym Hazz włączył tv. Tak samo długo nie mogli znaleźć sobie odpowiedniego miejsca jak nie mogli znaleźć czegoś odpowiedniego w magicznym pudełku. Kiedy znaleźli się tak blisko siebie, że nie było między nimi żadnej wolnej przestrzeni i nogi Harry'ego powędrowały na nogi Lou, nagle baner z ekranu telewizora zniknął i oczy obu zamulonych *jeszczeprzyjaciół* zatrzymały się na Rose i Jack'u. Tak, zaczęli oglądać Titanic'a. Oczywiście, że w swoim życiu oglądali go z kilkanaście razy ale ten film jest tak dobry, że musieli jeszcze raz.
   Film powoli zaczął się kończyć a Louis usłyszał cichy szloch przy swoim uchu. Odwrócił powoli głowę i ujrzał zapłakanego Harry'ego. Nie zastanawiając się ani chwili objął go mocno ledwo powstrzymując śmiech. Tak, chciało mu się śmiać. Bawiło go to, że Hazz na każdym romantycznym filmie płacze ale też podobało mu się to, że jest taki wrażliwy. Pogłaskał go po plecach i ucałował we włosy.
   -Hazzuś, nie płacz... - otarł chłodnymi palcami łzy spływające po rozgrzanych policzkach Harry'ego.
   -To jest...to jest takie smutne. - pociągnął nosem.
- Byli zakochani...dlaczego ten głupi statek musiał utonąć ?! - oburzył się.
   Spojrzał na Louis'ego ze smutkiem ale też ze złością na reżysera tego filmu. Nie mógł inaczej tego zakończyć ?!
   Patrzyli na siebie w głębokiej ciszy, która szeptała im obu do serca jedno, to samo zdanie "Pocałuj go". Mówiła to tak głośno, że w pewnej chwili zaczęła krzyczeć, żeby w końcu usłyszeli a nie tak głupkowato patrzyli na siebie. Chyba się udało, bo w końcu ich twarze powoli zaczęły zbliżać się do siebie. Ich oczy latały w górę i w dół, co było znakiem, że spoglądali raz w oczy drugiego a raz na jego usta. Ta cała sytuacja w oczach drugiej osoby na pewno wyglądałaby zabawnie ale dla nich to było magiczne. Kiedy nareszcie ich usta spotkały się w jednym punkcie między ich ciałami powstała niesamowita energia niewidoczna gołym okiem. Ta energia powili unosiła się do góry, oplotła ciało Harry'ego i posadziła go na kolanach Lou po czym chwyciła ręce szatyna i ułożyła delikatnie na plecach Loczka. W momencie kiedy przestała władać nad ich ciałami i tylko stworzyła niesamowitą aurę wokół nich, oni już sami wiedzieli co maja robić. Całowali się na prawdę długo. W końcu się opamiętali i zaprzestali. Spojrzeli na siebie z satysfakcjonującymi uśmiechami. Byli szczęśliwi, że nareszcie się to stało. Nie byli sobą zniesmaczeni, wręcz przeciwnie. Louis potarł swoim nosem nos Harry'ego po czym delikatnie musnął jego usta i po chwili znów...całowali się.
   Tego dnia...od tego dnia, można wnioskować, że byli razem. W końcu zrozumieli, że nie są dla siebie stworzeni jako przyjaciele ale jako...para. Tak po prostu. Hazz urodził się po to by trzymać Lou za rękę a Louis urodził się po to by tulić Harry'ego...czy coś takiego.
   To wspomnienie spowodowało, że Hazz sięgnął ręką po długopis na szafce nocnej obok łóżka i zeszyt schowany jak zwykle pod poduszką, aby nie dostał się w niepowołane ręce. Naszła go wena na napisanie czegoś. Jak na razie miał zapisane trzy strony piosenki dla Louis'ego. A konkretniej 201 słów. Postanowił, że utwór dla jego chłopaka będzie miał 365 słów, tak po prostu. Ponad dwieście słów to już coś, prawda ? A dlaczego chciał dla niego napisać piosenkę ? Po to, aby, kiedy odejdzie, gdy zostawi go samego...aby Louie miał chociaż cząstkę jego przy sobie - słowa Harry'ego do niego skierowane. Owszem, dostał naszyjnik ale słowa to coś więcej. Hazz tym sposobem chciał pokazać ile Louis dla niego znaczy, jak bardzo go kocha i na pewno będzie za nim tęsknił...i na niego czekał.
Piosenkę zamierzał skończyć...jeszcze przed śmiercią, bo po śmierci to raczej już nie da rady. Louie na pewno się ucieszy z takiej pamiątki.

  

Louis dobiegł w końcu do swojego domu. Wspiął się po balkonie i już po chwili był w swoim pokoju. Usiadł na obrotowym krześle by chwile odetchnąć. Przymknął oczy i od razu pojawiła mu się scena z Harry'm...na jego łóżku...i moment kiedy pan Styles wparował do pokoju. Mimowolnie uśmiechnął się. To na prawdę było zabawne. Jednak dobrze, że nie doszło do czegoś więcej. Mogłoby się źle skończyć...ale o tym chyba już była mowa.
   Spojrzał na zegarek i usłyszał warkot samochodu na dole. Przyjechali. Włączył telewizor dla niepoznaki. Wstał powoli szurając butami. Buty! Przypomniał sobie po czym gwałtownie je ściągnął wpychając pod łóżku. Wskoczył na łóżko, chwycił pilot i zaczął leniwie przełączać kanały gdy usłyszał czyjeś kroki na schodach. To zdecydowanie były męskie kroki.
   Drzwi się otworzyły a Louis nawet nie zwrócił na to uwagi. Skakał po kanałach dalej ignorując to, że ojciec właśnie usiadł na przeciwko niego.
   -Udało się ? - pytanie Mark'a spowodowało, że Louis odłożył pilot i spojrzał na ojca. - No więc ? - ponowił pytanie uśmiechając się.
   -Chodzi Ci o... - ojciec pokiwał głową. - Udało się. - Lou spuścił głowę i uśmiechając się pod nosem zarumienił się lekko.
   -Cieszę się. - stwierdził przyjaźnie po czym opuścił pokój syna.
   Tata nareszcie mi pomaga. To zdanie w kółko chodziło mu po głowie do póki nie zasnął. Następnego dnia zapewne będzie miał wyrzuty sumienia, że nie zadzwonił do Harry'ego na dobranoc ale Loczek na pewno mu to wybaczy kiedy szatyn opowie mu o tym co się wydarzyło po powrocie do domu.
   W końcu pojawiło się światełko w tunelu. Jest szansa, że Mark przekona Jay, żeby chłopki mogli się spokojnie spotykać, że ten głupi koszmar nareszcie się skończy, że będą mogli żyć normalnie. Ale do tego jeszcze długo droga. Matka Louis'ego jest bardzo upartą i zawziętą kobietą. On zapewne ma to po niej, bo nie podda się, będzie walczył o Harry'ego do końca.
   Kilka dni dzieli nas od Paryża. Kilka dni dzieli nas od bycia szczęśliwymi.
________________
*Robin - wiem, że to ojczym Harry'ego ale nie wiem jak ma na imię jego tata więc chyba się nie gniewacie, że tak nazwałam pana Styles'a ? ;)

* I wiecie co ? Zayn zabrał mi lusterku i za cholerę nie chcę oddać ! A przez Nialler'a mam pustą lodówkę. Nie wiem czemu ale kiedy zniknął Harry, to mój kot też. Nie mam jak zjeść zupy, bo Liam łyżki wyrzucił a Louis marchewkami mnie za to opycha ! Nie no, dżołk taki ;) ale chyba śmieszny nie? Lubię tak sobie żartować...często gadam do plakatów i do sb. Chyba powinnam się leczyć. :D

Lov ya ! :*
  
 
  

  
  
  

6 komentarzy:

  1. mrrr jak uroczo !! normalnie "Romeo i Julia" :*** kurde jakie to słodkie jak to opisujesz te ich potajemne schadzki ! już się nie mogę doczekać następnego rozdziału ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Lecz się człoweiku. Do psychiatry. Menelu mój ;*
    - Spoko rodzdziałek. 6_9 . <33.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajna historia, smutno trochę się czyta, jak Hazza ma białaczkę. Zastanawiam, się czy w ostatnim rozdziale Harry umrze, czy wydarzy się jakiś cud.
    Zapraszam do mnie: http://flight-do-harm-larry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. jej podoba mi się:)
    tata louis`a ładnie sie zachował.
    czekam na następny.
    ~magda

    OdpowiedzUsuń
  5. Tata Lou jest spoko - lubię go :D

    Czekamy na nn , syzbko!

    www.ho-run.blospot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Super! Uwielbiam twojego bloga:)

    OdpowiedzUsuń